|
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
Shima
Koszmarek
Dołączył: 27 Maj 2007 Posty: 718
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 13:40, 07 Mar 2008 Temat postu: Skradzione Dusze. |
|
|
Pewien człowiek posiadł wiedzę o kontrolowaniu dusz zmarłych. Nazywał się Aleksander de Evert i był wielkim zagrożeniem dla królestwa Ordian. Król dowiedział się, że ów mężczyzna potrafi ucieleśnić dusze bądź przejąć ich moc. Rozkazał więc swoim najlepszym posłańcom a zarazem rycerzom, Zielonym Jeźdźcom, zabić przestępce. Rozwieszono wszędzie listy gończe by inni wojownicy mogli zabić Aleksandra bądź jak go nazywali.. Szarego. W krótkim czasie stał się wielkim zagrożeniem dla wielu ludzi gdyż wszędzie gdzie się znajdował, zabierał ze sobą ofiary dzieci i kobiet, mężczyzn i starców.
***
-Mam Cię już dość!- wrzasnęła Maja na ojca. Oboje stali przy kominku w małej ubogiej chatce
-Dlaczego nie pozwalasz mi ćwiczyć z innymi! - Tupnęła ze złości a po pomieszczeniu rozległo się echo. Mężczyzna stojący przed nią podrapał się po łysiejącej głowie.
- Jesteś kobietą Maja. Nie możesz machać mieczem.. Nie możesz być wojownikiem. Powinnaś przygotowywać się do założenia rodziny.- Wyjaśnił nadzwyczaj spokojnie.
-Ale tato Ty nie rozumiesz! Wiele przestępców grasuje na terenie królestwa. W tym Szary! On musi być schwytany i ja w tym pomogę!-
Rozmowa ta ciągnęła się jeszcze pół nocy aż jej ojciec postanowił przełożyć to na jutrzejszy dzień. Poszedł spać gdy Maja wbiegła do swego pokoju i zaczęła pakować potrzebne rzeczy do torby podróżnej swego starszego brata, który dziś nocował u ukochanej. Znalazła też myśliwski nóż, który włożyła do cholewy w bucie. Była już jesień więc ubrała się ciepło i opuściła dom, przedtem zabierając trochę jedzenia i wody.
Szła bardzo długo, aż do świtu. Po drodze ani razu się nie zatrzymała co ją dość mocno zmachało. Teraz była głęboko w jakimś lesie daleko za wsią w której mieszkała. Przestała już myśleć o ojcu. Siadła na liściach i trawie by trochę odpocząć. Nawet nie zauważyła kiedy przysnęła.
Ktoś podszedł do niej. Dobrze słyszała szelest liści i kroki lecz nie mogła się obudzić. Otworzyła oczy dopiero wtedy gdy coś ciężkiego zwaliło się na ziemię. To był czarnowłosy mężczyzna w zielonej tunice. Z pleców wystawały mu dwie czarne strzały a krew sączyła się z ust. Maja poderwała się natychmiast i doskoczyła do niego.
-Co się stało?!- pisnęła przestraszona.
-Szary... Jak.. Jak masz na imię.. Dziewczyno?- wydukał przez zęby
-Maja.. Gdzie on jest? Jak Ci pomóc
- Ucie... Kł.. A.. Ja i tak umrę zaraz.. Posłuchaj mnie Majo.. Weź wszystko co moje.. Łącznie z broszą.. Przypiętą do płaszcza leż.. Leżącego za drzewem.. W.. W nim jest list do króla.. Proszę khe khee... Zabierz go do niego..To.. Bardzo ważne.. Nie możesz go nikomu.. Pokazywać-
Maja ledwo słyszała co on mówi to też siedziała przy nim nachylona.
Przez chwilę nie odzywał się. Widocznie łapał oddech.
-Proszę.. Obiecaj, że to zrobisz...- wymamrotał cicho, lecz na tyle głośno by to usłyszała. Zawahała się ale w końcu odpowiedziała
-Obiecuje panie.. Ale..- Dopiero po chwili zorientowała się, że on już nie żyje. Jego oczy stały się niewyraźne. Jasnowłosa położyła go na trawie i zamknęła jego powieki .
Przykryła ciało liśćmi i patykami by nie leżał na wierzchu. Pomodliła się za zmarłego i poszła za drzewo z strony z której przyszedł. Rzeczywiście, leżał tam oliwkowy płaszcz, obok torba i miecz gdzieś pod krzakiem. Zebrała wszystkie te rzeczy jak prosił i zaczęła biec ile sił w nogach. Dotarła na skraj lasu gdzie padła pod jakąś sosnę. Oparła się o nią, próbując uspokoić oddech. Serce waliło jej niczym młot z przerażenia. A ona sama trzęsła się jak schorowana staruszka. Sięgnęła dłonią do kieszeni płaszcza gdzie poczuła dwa skrawki papieru. Wyjęła je. To były listy, jeden do króla zaś drugi do jakiejś kobiety imieniem Norianna.
Maja nie wiedziała co z nimi zrobić. Czy zostawić i iść dalej nie wiadomo gdzie.. Czy podjąć się wyzwania i dostarczyć królowi list. Schowała prędko wiadomość do króla i skupiła wzrok na liście do kobiety. Ciekawość zrzerała ją, co tam mogło być napisane.
-Nie powinnam tego otwierać.. To nie moja sprawa- mruknęła do siebie z wielkim smutkiem w głosie. Ale coś w podświadomości mówiło jej by to otworzyła. Po chwili wahania i bicia się z myślami, rozwinęła kartkę i zaczęła czytać po cichu.
-"Kochana Norianno
Dziękuję Ci za twój ostatni list. Był bardzo piękny, poruszył mnie znacznie. Oczywiście wziąłem se do serca Twą prośbę. Jest mi wielce przykro i wstyd, że nie mogę się stawić na bal. Znów dali mi zlecenie do wykonania.. Mam nadzieję, że ujrzę Cię niedługo. Winienem przybyć do królestwa za 10 dni.. Proszę bądź gotowa na mój powrót. Na pewno jakoś wynagrodzę Ci czekanie
PS. Obiecuję Ci, że to moja ostatnia misja..
Zawsze Twój Ferian' elnor."
Wilkołaczka złożyła list i spojrzała do góry.
-Jakie to smutne.. Przecież on miał ukochaną.. Ona pewnie, myśli, że żyje.. A może to nie jego list...- Zasmucona tym wszystkim popadła w zadumę.
-On powiedział, że list do króla jest ważny.. A ja jestem wierna władcy.. Muszę mu to dostarczyć. Obiecałam.. Może uda mi się znaleźć tą kobietę.. W końcu mam okazję przeżyć prawdziwą przygodę..- zacisnęła pięści, wcześniej chowając kartkę z powrotem do kieszeni płaszcza. Zajrzała do torby mężczyzny. Było tam parę eliksirów, których nie potrafiła nawet nazwać. Zobaczyła również, trochę jedzenia i dopiero teraz przypomniała se o broszy o której mówił zmarły. Znalazła ją przypięta do kołnierza płaszcza. Gdy tylko ją dotknęła, oparzyła się lecz zaraz za drugą próbą, ozdoba była już normalna, zimna i metalowa.
Może to z nerwów, pomyślała Maja i przyjrzała się broszy. Kształtem przypominała galopującego pegaza z rozpostartymi skrzydłami. Była dość ładna jak na pierwszy rzut okiem.
Jasnowłosa podniosła się z ziemi a że było dość chłodno. Zarzuciła na siebie płaszcz a przez ramiona przepasała obie torby. Miecz przełożyła przez swój pasek tak by nie krępował jej ruchów. Te bagaże sprawiły, że zrobiło jej się nieco ciężko a zwłaszcza oręż. Ale postanowiła, że ruszy już dalej. Przecież przejęła misję tego mężczyzny..
Wędrowała jeszcze trochę nim wyszła z lasu aż w końcu drzew robiło się coraz mniej i znalazła się na otwartej przestrzeni. Zobaczyła drogę a na jej środku stał czarny koń, z siodłem i lejcami. Przez myśl przeszło jej, że to może być koń tego mężczyzny ale pokręciła głową i zaczęła iść przed siebie, drogą. Chwilę potem spostrzegła, że koń idzie za nią. Zatrzymała się i spojrzała na niego
- Nie jestem Twoją panią więc nie idź za mną..- i znów zaczęła iść a zwierze za nią. Dziewczyna wzruszyła ramionami i szła dalej starając się nie zwracać uwagi na konia. Wciąż myślała o tym co się stało.. I o domu a nawet o tym co stać się może.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Shima dnia Pią 13:41, 07 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
|
|
|